24-07-2016
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W swojej koncepcji etycznej Arystoteles postulował szukanie złotego środka miedzy dwiema ekstremalnymi postawami, bo środek miał być wyborem optymalny. Można to przełożyć na pewne charakterystyczne nastawienie rodziców wobec dorosłych dzieci - jedni są gotowi skrajnie się poświęcić, inni skrajnego poświecenia wymagają od swych samodzielnych już latorośli. Tymczasem potrzeby i oczekiwania powinny spotkać się gdzieś pośrodku właśnie.
Aby zobrazować problem, warto przedstawić dwie skrajne postawy. W istocie rzadko kto prezentuje w pełni jedną z nich, ale w zachowaniach wielu rodziców można dostrzec liczne symptomy jednego lub drugiego podejścia.
Rodzic roszczeniowyPowtarza, że wszystko poświęcił, by dzieciom wiodło się lepiej, a one nie wyrażają należytej : nie dość często dzwonią i zbyt rzadko odwiedzają mamę i tatę, nie interesują się ich zdrowiem, nie załatwiają za nich różnych spraw, itd., itp. Oczywiście takich dzieci w istocie jest sporo... ale roszczeniowy rodzic chce być dla samodzielnych dzieci priorytetem. W kwestii uwagi i poświęcanego czasu nie uznaje pierwszeństwa współmałżonka oraz dzieci syna czy córki, stawiając siebie w centrum uwagi.
Taki rodzic oczekuje pełnej gotowości dziecka do przyjazdu w każdej chwili, bez względu na porę dnia czy nocy. Spodziewa się też, że w pewnym momencie dziecko zaprosi starszą mamę czy tatę do siebie na stałe, bez względu na warunki i sytuację w jego nowym domu. Wreszcie, żąda stałego wsparcia finansowego, skoro wcześniej łożył na wychowanie oraz studia czy inne wykształcenie latorosli, również nie biorąc pod uwagę statusu materialnego dziecka.
Roszczeniowy tata lub mama może posunąć się do szantażu emocjonalnego, by uzyskać od dziecka to, czego chce. Uważa dziecko za swoją własność, wskazując, że „matkę ma się tylko jedną" („ojca ma się tylko jednego") i nie można ich zmienić, a żona czy mąż to ktoś z zewnątrz. Jest zdania, że dziecko powinno być najbardziej związane z domem rodzinnym.