28-09-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
96-letnia Amanda Rice Stevenson z Florydy pobiła smutny rekord - stała się najstarszą morderczynią w historii Stanów Zjednoczonych. Staruszka zastrzeliła 53-letniego bratanka, Johny'ego Rice'a.
Pani Rice od jakiegoś czasu mieszkała ze swym bratankiem i jego rodziną. Nie mogli się jednak porozumieć. W ostatnim czasie w ich domu często interweniowała policja.
Feralnego dnia żona Rice'a wróciwszy do domu zastała ciało męża blokujące drzwi wejściowe. Został śmiertelnie postrzelony w klatkę piersiową.
Jak powiedział mediom sąsiad rodziny, pan Rice żył w strachu przed ciotką, ale pozwolił jej się wprowadzić, ponieważ nikt inny nie mógł jej wziąć do siebie.
Doświadczając ciągłych gróźb ze strony ciotki pod adresem swoim i swojej żony, mężczyzna zwrócił się do władz o pomoc i zbadanie staruszki. Urzędnicy orzekli jednak, że kobieta jest świadoma (nie cierpi na demencję) i nie stanowi zagrożenia dla ludzi wokół siebie. Z akt sprawy wynika jednak, że kiedy jeden z pracowników socjalnych chciał zabrać kobietę do domu opieki, ta groziła mu bronią.
W ostatnim czasie Rice powiedział swej sędziwej krewnej, że będzie musiała się wyprowadzić z jego domu.
Na miejscu zdarzenia znaleziono ciało Rice'a oraz pistolet kalibru .357, z którego został zastrzelony. Nie wiadomo, do kogo oficjalnie należała broń. 96-latka została oskarżona o zabójstwo i przebywa obecnie w areszcie. Śledztwo trwa.