14-02-2017
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Na to, czy ktoś będzie żył dłużej, znacznie większy wpływ mają członkowie rodziny niż przyjaciele, mówią badacze z Uniwersytetu w Toronto.
Od dawna wiadomo, że poziom poczucia ma wpływ na długość życia. Posiadanie relatywnie licznej grypy osób, na które można liczyć, przekłada się na lepsze i fizyczne. Teraz ustalono jednak, że związek z szansami na ma raczej obecność członków rodziny niż wierne grono dobrych znajomych.
„Odkryliśmy, że starsi ludzie, którzy byli często odwiedzani przez wielu krewnych, jak również ci, którzy żyli w bliskim kontakcie ze swoimi rodzinami, byli mniej narażeni na śmierć w danym okresie. Nie stwierdziliśmy natomiast wpływu na to liczby czy bliskości ", mówią autorzy badań.
W pięcioletnich testach wzięły udział osoby w wieku 57-85 lat, które regularnie podawały dokładne dane dotyczące liczebności swoich rodzin i częstotliwości spotkań z nimi (z wyłączeniem współmałżonków). Poza tym zebrano informacje na temat liczby i częstotliwości spotkań z przyjaciółmi.
Obliczono, że ryzyko śmierci w przypadku osób, które deklarowały znaczną bliskość z rodziną wynosiło 6 proc. w badanym okresie, podczas gdy w odniesieniu do osób nie będących w bliskich relacjach z rodziną - odsetek ten wyniósł 14 proc. Co ciekawe, uczestnicy mający dużą rodzinę - niezależnie od tego, jak blisko byli z jej członkami - także cechowali się niższym wskaźnikiem śmierci w ciągu pięciu lat.
Jednocześnie ustalono - ku zaskoczeniu autorów - że liczba przyjaciół oraz jakość relacji z nimi nie miała wpływu na wyższą „ochronę" przed śmiercią. Z kolei już samo posiadanie współmałżonka oznaczało wyższe prawdopodobieństwo osiągniecia długowieczności i to bez względu na to czy małżeństwo można było uznać za udane, czy też nie.
Wyniki badań przedstawiono na ubiegłorocznym spotkaniu American Sociological Association.